logo

Warto przeczytać
Czynniki wpływające na rozwój mowy dziecka

Każde dziecko rodzi się z predyspozycją do mówienia, ale w momencie narodzin tej umiejętności nie posiada. Będzie ją nabywało przez kolejne lata swojego życia. To, kiedy dziecko zacznie mówić i jak będzie mówić zależy od otoczenia, w którym się wychowuje, a więc od nas – rodziców, dziadków, cioć i wujków. Dziecko opanuje język, jakim operują najbliżsi.

W moich rozważaniach na temat mowy naszych dzieci pragnę skupić się na czynnikach, które warunkują jej prawidłowy rozwój i tych, które ten proces utrudniają. Zawołać by się na początku chciało - „Mamo, karm swoje dziecko piersią!”. Ssanie powoduje, że dziecko ćwiczy mięśnie niezbędne do prawidłowej artykulacji. Dotyczy to języka, mięśni okrężnych warg. Posługujemy się określeniem, że język ulega pionizacji, czyli nabywa ruchów niezbędnych do poprawnego wymawiania poszczególnych głosek. Ćwiczy też prawidłowe przełykanie, które tylko pozornie nie ma nic wspólnego z mową. Kiedy dziecko jest karmione butelką, ssie smoczek, ruchy języka, warg, szczęki górnej i dolnej są zupełnie inne, słabsze. Nie potrzeba tak dużego wysiłku by napić się mleka z butelki. Dlatego też dzieci karmione sztucznie dłużej mówią niewyraźnie. Nie popadajmy jednak w skrajność i nie karmmy dziecka piersią do 3roku życia. Po pierwsze dlatego, że dziecko zaczyna ząbkować i musi zmienić technikę ssania, czyli ułoży język niewłaściwie. Po drugie może dojść do powstania wad zgryzu, które są przyczyną wielu wad wymowy. Po trzecie - z czasem dziecko zacznie traktować pierś jako „uspokajacz” i zamiast krzykiem czy prośbą upominać się o swoje, będzie chowało się pod bluzkę mamy i w milczeniu przeżywał swoje problemy. Warto wtedy powiedzieć zdecydowanie – KONIEC. Pokarm matki nie jest jedynym w repertuarze już 7-8 miesięcznego dziecka. Nie ma obawy, że jego brak będzie stanowić zagrożenie dla życia.

Często mówimy, że do nauki potrzebna jest korzystna atmosferę. Dziecko zaczyna się uczyć mowy od dnia narodzin. Idealnie jest, gdy przez ten trudny okres przechodzi razem z matką. Więź emocjonalna, jaka istnieje między dzieckiem a matką jest jedyną w swoim rodzaju. Głos matki uspokaja, zapewnia poczucie bezpieczeństwa. Zachęcone przez matkę niemowlę jest w stanie opanować nawet tak trudną sztukę, jaką jest mówienie. Badania dowiodły, że do 3 roku życia matka musi być fizycznie obecna przy dziecku by jego rozwój fizyczny i psychiczny przebiegał prawidłowo. U dzieci, które z różnych przyczyn w ciągu tych trzech pierwszych lat musiały się rozstać z matką obserwujemy między innymi opóźniony rozwój mowy. I wśród pytań, które stawiać będzie logopeda ( jeśli z powodu problemów z mową do niego trafimy) padnie i to – o rozłąkę.

Każde dziecko od urodzenia powinno słyszeć w swoim otoczeniu mowę, powinno, jak się to czasem określa, być poddawane „kąpieli słownej”. Musimy mówić do dziecka dużo i poprawnie. Nazywać to, co robimy, co się w danej chwili z dzieckiem dzieje – że jest karmione, przewijane, ubierane. Nazywać zabawki i inne przedmioty, którymi manipuluje. Dziecko, któremu taka kąpiel jest zapewniona, które słyszy i nie ma innych zaburzeń utrudniających jego rozwój, zacznie mówić o czasie i poprawnie, zrozumiale dla otoczenia. Poświęćmy więcej czasu na czytanie, śpiewanie, opowiadanie naszemu niemowlakowi a efekty przyjdą szybko. Dziecko opanowuje mowę na zasadzie naśladownictwa, osłuchania się z nią. Robi to przez prawie rok, byśmy potem mogli wreszcie usłyszeć „MAMO” „TATO”. Ciekawostką niech będzie fakt, że dziecko musi 50 razy usłyszeć dane słowo, skojarzyć je z przedmiotem (np. zabawką), sytuacją, dotykać i manipulować przedmiotem, brać udział w czynności by pojęcie to na stałe „zamieszkało” w jego mózgu.

Można by rzec, że skoro chodzi tylko o to, by dziecko słyszało mowę, to zastąpić nas –rodziców może choćby telewizja. Szkoda, że nie jest tak czuła jak mama, nie przytuli jak mama, nie mówi wolno i jasno jak mama!!! Mówi za to niewyraźnie, nie wiadomo o czym, a na domiar złego szybko zmieniający się obraz skupia na tyle uwagę dziecka, że bodźce dźwiękowe są niezauważalne. Poza tym z telewizorem nie da się prowadzić konwersacji, tam nikt nie czeka na naszą wypowiedź. No, chyba, że SMS –em, ale to nie wchodzi w grę w przypadku niemowlaków i małych dzieci. U dzieci, które dużo czasu spędzają przy ekranie telewizyjnym zazwyczaj obserwujemy opóźnienie rozwoju mowy (nawet o rok), szereg wad wymowy, wady zgryzu, problemy z połykaniem. Do tego dochodzą inne problemy, mniej lub bardziej związane z gorzej rozwijającą się mową.

Bardzo istotnym czynnikiem dla prawidłowego rozwoju mowy jest równie prawidłowy rozwój fizyczny dziecka. Nie miejsce tu na dokładne opisy tego drugiego. Pamiętajmy jednak, że dziecko musi w odpowiednim czasie podnieść główkę, przewrócić się z brzuszka na plecy, usiąść, zacząć chodzić. Powinno dużo ruszać się, bo podczas ruchu mimowolnie wydobywa z siebie dźwięki, które z czasem przyjmą formę mowy. Poza tym, jeśli dziecko nauczy się „posługiwać” dużymi partiami mięśni to niemal automatycznie przeniesie to na minimalne ruchy aparatu artykulacyjnego. U dzieci, które mają problemy neurologiczne, u których występują niedowłady kończyn przed przystąpieniem do typowych zabiegów usprawniających mowę, koncentrujemy się na usprawnianiu nóg, rąk, pionizacji całej sylwetki, opanowaniu siedzenia czy chodzenia.

Z całą pewnością czynnikiem utrudniającym prawidłowy rozwój mowy będzie brak słuchu. Nie następuje, bowiem tzw. spontaniczny rozwój mowy, oparty na naśladownictwie zasłyszanych dźwięków. Zaniepokoić młode mamy powinien fakt, gdy dziecko do 6-go miesiąca życia normalnie głużyło, a nagle zamilkło. W tym właśnie momencie dziecko zaczyna różnych dźwięków używać w celu nawiązania „rozmowy”, jako „odpowiedź” na to, co mówi do niego mama. Kiedy nie słyszy i dodatkowo nie widzi osoby nadającej komunikat, oznacza to, że nikt nic nie mówi, więc i dziecko potrzeby mówienia nie odczuwa.

Na sam koniec warto zastanowić się nad wpływem dwujęzyczności na rozwój mowy dziecka. Otóż uważa się, że do 3 roku życia powinno się posługiwać jednym językiem w komunikacji z dzieckiem. Trzeci rok życia przyjmuje się za krytyczny dla rozwoju mowy – jest ona rozwinięta na tyle dobrze, że wprowadzenie drugiego języka nie spowoduje jej zahamowania. Nie wydaje się jednak sensowne, by do tego czasu izolować dziecko od drugiego języka (jeśli zaistnieje taka sytuacja). Przynajmniej częściowe osłuchanie się przygotuje nasze pociechy do rozróżniania poszczególnych dźwięków drugiego języka, którym w przyszłości będzie chciało się posługiwać. Zazwyczaj też 3-latki przekraczają próg przedszkola. Rodzice chętnie zapisują dzieci na naukę języka obcego, co jak widać ma swoje uzasadnienie. Nasza pociecha nie zapomni już języka ojczystego, a podczas zabawy opanuje podstawy języka obcego. W tym wieku łatwiej „usłyszy” inny akcent i melodię i sprawniej się tymi elementami wypowiedzi zacznie posługiwać. W przypadku dzieci tzw. dwujęzycznych ( co staje się częstym zjawiskiem w obecnych czasach) zwraca się uwagę na nieco wolniejszy rozwój mowy. Może być on spowodowany faktem, że muszą one opanować dwa razy tyle pojęć niż ich „jednojęzyczni” rówieśnicy.

Droga Mamo! Drogi Tato! Usiądźcie na chwilę i zastanówcie się, na ile Wasze działania w stosunku do dziecka idą w kierunku zapewnienia Mu właściwych warunków do rozwoju mowy? Nie popadajcie jednak w kolejne skrajności. Warto w tym miejscu powiedzieć, że dziecko przewlekle chore, dziecko z jakąkolwiek trwałą dysfunkcją będzie wymagało więcej czasu do prawidłowego rozwoju mowy, między innymi – mowy! Watro przypomnieć o indywidualnych predyspozycjach dzieci do rozwoju wszelkich funkcji. „Kąpcie” dzieci w słowach i miłości! I obserwujcie Ich reakcje.

mgr Dorota E. Matejko
surdopedagog
logopeda – balbutolog